Warszawa. 100. rocznica uchwalenia Konstytucji Marcowej

17 marca 1921 roku Sejm Ustawodawczy uchwalił Konstytucję Marcową – pierwszą nowoczesną ustawę zasadniczą Rzeczypospolitej Polskiej będącą zwieńczeniem procesu odzyskania niepodległości i odbudowy Polski.
Wśród ciągłych walk o granice państwa i wyzwań wewnętrznych w procesie jego odbudowy, przez dwa lata trwały prace legislacyjne Sejmu Ustawodawczego nad ustawą zasadniczą, uchwaloną 17 III 1921 r.
Powołana przez Sejm Ustawodawczy Komisja Konstytucyjna odbyła 106 posiedzeń. Na podstawie koncepcji zgłoszonych przez kluby sejmowe i rząd wypracowała projekt, który na posiedzeniu plenarnym w czerwcu 1920 r. przedstawił Edward Dubanowicz.
Przyjęcie konstytucji nastąpiło 17 marca 1921 r. Uroczysty moment przedstawił Stanisław Stroński, prawicowy publicysta i polityk, który rok później zasiadł w ławach poselskich:
„Sejm, a z nim naród, przeżył wczoraj chwilę, jaka się nie powtarza nie tylko w jednym, ale i w szeregu pokoleń.
Było blisko godziny 5-tej popołudniu, gdy, po oświadczeniach trzech grup przed głosowaniem, powstał p. Marszałek Sejmu Trąmpczyński i rzekł:
– Przystępujemy do głosowania nad całą ustawą konstytucyjną.
W Izbie, w której już od początku posiedzenia było mniej szumu, rozmów i krążenia niż zwykle, zrobiło się po tych słowach cicho, jak w kościele w chwili Podniesienia.
Serca żywiej zabiły. Miało się stać coś niezmiernie wielkiego. Przez głowy przelatywało, w jakimś nieprawdopodobnie zwięzłym skrócie i zestrzeleniu tysiąca szczegółów, przypomnienie wszystkiego, co powoli wiodło ku tej zwrotnej chwili.
– Proszę tych posłów, którzy są za ustawą, ażeby wstali.
Urwany łoskot podnoszących się w jednym oka mgnieniu kilkuset ciał. Nad wszystkimi ławami, aż po mały skrawek na lewej stronie, wyrósł gęsty, nieprzerwany, zgodny tłum. A jakże inaczej powstali posłowie niż w zwykłych głosowaniach! Nie było to owo obojętne, miękkie, znużone podniesienie się, jak od niechcenia, dla rzucenia zdawkowego: tak lub nie.
W sprężystym ruchu i w pełnych napięcia obliczach wyrażało się poczucie dokonywanego dzieła wielkiej doniosłości. Rzekłbyś, tą krzepką mową bez słów, lecz mową wytężonej i świadomej celu woli, zabrzmiało nagle w Izbie i poszło na całą Polskę jakieś ogromne: Niech się stanie!
Była zaś w tej zwartej gromadzie poselskiej potęga tak wielka, że niepodobna było nie odczuć w owej chwili, iż to nie trzystu kilkudziesięciu posłów stoi, ale wielomilionowy naród, którego oni są przedstawicielami.
– Stoi ogromna większość, zatem ustawa w trzecim czytaniu przyjęta.
Stało się.
A wówczas, po tym napiętym milczeniu, wśród którego dokonywało się rozpierające piersi zdarzenie, oczekiwano wyzwoleńczego słowa, które by objaśniło, dlaczego dzieje się coś niezwykle wielkiego.
Wszystkie oczy zwróciły się na p. Marszałka Sejmu, który przypomniawszy raz jeszcze wstępne słowa uchwalonej właśnie Konstytucji, rzekł:
– Z dniem dzisiejszym wchodzi Rzeczpospolita na drogę prawnego rozwoju. Państwo to zorganizowany naród. A fundament organizacji to Konstytucja”.
Po uchwaleniu konstytucji posłowie, na czele z Wojciechem Trąmpczyńskim oraz Józefem Piłsudskim, udali się – podobnie jak dwa lata wcześniej, po inauguracji obrad Sejmu Ustawodawczego – do katedry Św. Jana w Warszawie na mszę świętą. Uroczyste nabożeństwo odprawił ks. kardynał Aleksander Kakowski.
Po powrocie parlamentarzyści przyjęli „Ustawę o wykonaniu ślubu uczynionego przez Sejm Czteroletni, wzniesienia w Warszawie świątyni pod wezwaniem »Opatrzności Bożej«”.