Wspominamy Jana Rodowicza „Anodę” z batalionu „Zośka”

72 lata temu, 7 stycznia 1949 r., podczas brutalnego śledztwa w budynku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie zamordowano Jana Rodowicza ps. „Anoda”, członka Szarych Szeregów, oficera AK, jednego z bohaterów akcji pod Arsenałem, żołnierza batalionu „Zośka”. Miał 26 lat. Był kawalerem orderu Virtuti Militari, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.
W październiku 1939 r., kiedy ZHP przeszedł do działalności konspiracyjnej jako Szare Szeregi, Jan Rodowicz włączył się z kolegami z macierzystej drużyny do tej służby. W latach 1940-1942 uczestniczył w licznych akcjach Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”.
W akcji pod Arsenałem dowodził sekcją „butelki”. Jego uzbrojeniem były dwa archaiczne rewolwery i butelki z benzyną. Za tę akcję został odznaczony Krzyżem Walecznych po raz pierwszy.
W okresie od lipca do grudnia 1942 r. był uczestnikiem II turnusu Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty ZWZ-AK. Po ukończeniu kursu otrzymał stopień plutonowego podchorążego. Po utworzeniu baonu „Zośka” we wrześniu 1943, zastępca dowódcy III plutonu 1. kompanii „Felek”.
Wiosną 1944 r. bierze udział w terenowych ćwiczeniach wojskowych w „Bazie Leśnej” w lasach Puszczy Białej. W okresie tych ćwiczeń stał się postacią najbardziej popularną w batalionie, dzięki swemu usposobieniu, poczuciu humoru i ujawnionym talentom artystyczno-aktorskim. Komponował piosenki, układał wierszyki, jako sprawny grafik rysował karykatury kolegów i dowódców, doskonale parodiował m.in. przemawiającego Hitlera.
Podczas Powstania Warszawskiego odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy za wyróżnienie się w walkach na terenie działań Grupy „Północ”. W czasie ewakuacji Starówki, 31.08.1944 r. przechodzi kanałami z grupą rannych żołnierzy baonu „Zośka” do Śródmieścia-Północ.Anoda w czasie Powstania Warszawskiego czterokrotnie zostaje ranny.
W nocy z 17/18 września 1944, jako jeden z nielicznych zostaje ewakuowany na praski brzeg przez żołnierzy 3. pułku piechoty z 1. Armii gen. Berlinga. Po wojnie przystępuje do drugiej konspiracji, uczestniczy w ekshumacjach i pochówkach żołnierzy batalionu Zośka na warszawskich Powązkach. Gromadzi archiwum oddziału, mobilizuje kolegów do pisania wspomnień i relacji z czasów walki z Niemcami.
W Wigilię 1948 roku zabrany do gmachu Bezpieczeństwa Publicznego przy Koszykowej róg al. Ujazdowskich. Zostaje zamęczony w śledztwie 7.01.1949 r. Prokuratura i UB oficjalnie ogłosiły, że przyczyną śmierci „Anody” był skok samobójczy z okna IV piętra budynku UB.
12.01.1949 r. ekipa funkcjonariuszy UB przywiozła ciężarówką zawinięte w koc ciało „Anody” do Zakładu Pogrzebowego. Po przełożeniu ciała do trumny, polecili je wywieźć natychmiast na powązkowski Cmentarz Komunalny i pochować jako NN („nieznane”). Rodzina o śmierci Janka została powiadomiona dopiero 1.03.1949 r. i 16 marca, na własną rękę przeprowadziła ekshumację. Udało się to dzięki pomocy grabarzy – pracowników Zakładu Pogrzebowego, z którymi wcześniej „Anoda” współpracował przy ekshumacjach i pogrzebach żołnierzy, łączniczek i sanitariuszek baonu „Zośka”.
W 1968 r. matka por. „Anody” – Zofia Rodowicz, we wspomnieniach o Synu napisała, że została w sekrecie poinformowana przez dyrektora Szpitala Dzieciątka Jezus, dr Konrada Okolskiego (ojca „Kuby” – przyjaciela „Anody”), który przekazał jej w wielkiej tajemnicy opinię prof. Grzywo-Dąbrowskiego, ówczesnego kierownika Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie przy ul. Oczki 6, w którym była dokonana sekcja zwłok Janka.
Z relacji tej wynikało, że Janek nie popełnił samobójstwa lecz został w czasie śledztwa zamordowany. „Miał wgniecioną klatkę piersiową, o czym w protokóle nie wspominano„.