Gdańsk. Gdynia. Elbląg. Szczecin. Rocznica masakry robotników na Wybrzeżu

Pół wieku temu doszło do strajków i demonstracji na Wybrzeżu, które były odpowiedzią społeczeństwa na drastyczne podwyżki cen żywności. Protesty, na niespotykaną ówcześnie w PRL skalę, zostały krwawo spacyfikowane przez siły bezpieczeństwa. Wydarzenia grudniowe są jednymi z najbardziej tragicznych w powojennej historii Polski.
14 grudnia 1970 roku w Gdańsku po godz. 6 rano około 60 pracowników Stoczni im. Lenina przerwało pracę. Stoczniowcy wyszli na ulice miasta i przemaszerowali pod pobliski Komitet Wojewódzki PZPR, gdzie żądali rezygnacji z podwyżek. Popołudniem robotników wsparli studenci Akademii Medycznej i Politechniki Gdańskiej. Protestowało kilkanaście tysięcy osób. Doszło do ostrych starć z milicją, kilkaset osób zostało aresztowanych. Walki w Gdańsku trwały do późnego wieczora.
Następnego dnia do akcji protestacyjnej przyłączyli się robotnicy innych trójmiejskich zakładów, a także z Elbląga, Słupska i Szczecina. Powołany został komitet strajkowy. Jego członkowie opracowali postulaty, przede wszystkim o charakterze finansowym. Nocą zostali jednak aresztowani.
Natomiast Warszawie od rana obradował, pod przewodnictwem I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, sztab kryzysowy. Gomułka zgodził się na użycie broni palnej.
W rejon Trójmiasta zaczęto ściągać oddziały pancerne i zmorotoryzowane. W Gdańsku protestujący przemaszerowali przed lokalną siedzibę partii, ale zostali tam zablokowani przez siły rządowe. Doszło do zaciętych walk ulicznych, a wieczorem do podpalenia budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Pojawiły się pierwsze ofiary śmiertelne, m.in. jeden z robotników został rozjechany przez czołg. W nocy z 15 na 16 grudnia wojsko obsadziło ważniejsze punkty w Gdańsku oraz zablokowało stocznię i port.
W środę 16 grudnia do strajku przyłączyły się kolejne zakłady Wybrzeża, a wojsko otoczyło Stocznię Gdyńską. W Gdańsku przez cały dzień trwały manifestacje.
Najtragiczniejszy był 17 grudnia, który przeszedł do historii jako „Czarny czwartek”. Od godz. 5:00 na przystanku Gdynia Stocznia zaczęli wysiadać pierwsi robotnicy. Wkrótce w jego okolicy zgromadziło się ponad 3 tys. osób. Drogę do stoczni zagradzała im kolumna czołgów, żołnierze i milicja.
Około 6:00 siły rządowe otworzyły ogień. Zginęło 11 osób, kilkadziesiąt zostało rannych. Masakra zapoczątkowała całodniowe walki uliczne w Gdyni, w czasie których komunistyczne służby mundurowe zastosowały pojazdy pancerne i śmigłowce, a śmierć poniosło kolejnych siedmiu manifestantów. Równocześnie starcia trwały w Szczecinie, gdy do strajku dołączyli się stoczniowcy. Tam również doszło do masakry – protestujący zostali ostrzelani po podpaleniu siedziby KW PZPR. Zabitych zostało 16 osób.
W kolejnych dniach protesty objęły część zakładów w Warszawie, Wrocławie, Białymstoku, Nysie i Oświęcimiu. Manifestacje odbywały się także w Krakowie i Wałbrzychu. Na Wybrzeżu strajki dogasały – stocznie zostały zablokowane przez wojsko i milicję, w miastach wprowadzono stan wyjątkowy i godzinę milicyjną.
Pacyfikacja robotniczego protestu na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. kosztowała życie 45 osób. Prawie 1 200 osób zostało rannych, a około 3 tys. zostało zatrzymanych. Doszło też do przesilenia na szczytach władzy w kraju. W rezultacie Władysław Gomułka został odsunięty, ale ani on ani żaden z jego współpracowników nie poniósł nigdy żadnej odpowiedzialności karnej za śmierć robotników.