Kielce. Przewoźnicy chcą ratować miejsca pracy

W Kielcach protestowali przewoźnicy. Była to część ogólnopolskiego protestu przedstawicieli branży przewozowej, która jest w coraz gorszej sytuacji w związku z wprowadzonymi obostrzeniami w czasie epidemii koronawirusa. Przedstawiciele branży transportowej domagają się pomocy od rządu. Chcą, aby transport regionalny został wpisany do Tarczy Antykryzysowej 6.0.
Podczas wtorkowego protestu około pięćdziesiąt autokarów jeździło w wolnym tempie między dwoma kieleckimi rondami Herlinga-Grudzińskiego i rondem u zbiegu ulic IX Wieków Kielc i Warszawskiej. Centrum miasta zostało sparaliżowane. Tworzyły się olbrzymie korki.
Protestujący domagają się interwencji rządu, aby uwzględnił ich w planowanej pomocy dla różnych dziedzin gospodarki. Chcą, aby transport regionalny, jak również przewozy turystyczne i okazjonalne, zostały wpisane do Tarczy Antykryzysowej 6.0.
Obostrzenia wprowadzone przez rząd w związku z II falą pandemii koronawirusa wprowadziły obowiązek przewozu osób, gdzie w pojeździe może być zajętych jedynie 50% miejsc siedzących.
Przewoźnicy domagają się dopłat do autobusów, odroczenia płatności rat kredytów i leasingów do czerwca 2021 roku dla firm z sektora przewozu osób, dodatkowej puli środków Polskiego Funduszu Rozwoju do wysokości 24 proc. obrotu i przedłużenia zwolnienia z ZUS o kolejne trzy miesiące.
W branży przewozów autokarowych może pracować nawet 100 tys. osób. Flota polskich przewoźników to około 3 tys. autokarów i znacznie więcej mniejszych busów.