Mińsk. Na Białorusi wciąż gorąco

Na Białorusi wciąż niespokojnie po sierpniowych wyborach prezydenckich. Opozycja od kilku dni protestuje nie zgadzając się z wynikami wyborów prezydenckich. W Mińsku od rana trwał marsz robotników. Opozycjoniści odwiedzili zakłady produkcyjne, namawiając robotników, by przyłączyli się do strajku. Następnie robotnicy z mińskich fabryk dołączyli się do wiecu przed budynkiem państwowej telewizji, gdzie prawie 300 pracowników mediów ogłosiło strajk.
Nowo wybrany prezydent Aleksander Łukaszenko był z wizytą w Mińskiej Fabryce Ciągników Kołowych, którą również odwiedzili protestujący robotnicy. Prezydent Białorusi przybył do zakładu w związku z ostatnimi wydarzeniami w kraju.
– Posłuchaj, a potem działaj, jak chcesz. Najgorszą rzeczą w życiu jest zdrada. Nie chcę ci zarzucać, że kogoś zdradziłeś, bo wiem bardzo dobrze, co się dzieje. Mówisz o niesprawiedliwych wyborach i chcesz zorganizować uczciwe. Odpowiadam za ciebie na to pytanie. Przeprowadziliśmy wybory. Dopóki mnie nie zabijesz, nie będzie innego wyboru – mówił na wiecu Łukaszenko.
W wiecu udział wzięli oprócz pracowników MZKT inni robotnicy z kilkunastu innych przedsiębiorstw z całego kraju. Na początku spotkania było dość emocjonalne. robotnicy reagowali na słowa głowy państwa, wykrzykiwali:
– Odejdź, odejdź!
Przypominamy, że w wyborach prezydenckich na Białorusi, które odbyły się 9 sierpnia, ubiegający się o piątą reelekcję Aleksander Łukaszenko według oficjalnych wyników otrzymał ponad 80 procent poparcia, a jego główny rywal o fotel głowy państwa, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska – 10 procent poparcia.