Bruksela. Morawiecki walczy o budżet Unii Europejskiej dla Polski

– Są różnice między krajami Południa i Północy (grupą skąpców), które chcą ograniczyć pulę dotacji do minimum i zwiększyć poziom kredytów. Także sposoby zarządzanie tymi środkami nie zostały ustalone. Po ponad dwóch dniach rozmów cały czas mamy kilka spraw nieuzgodnionych. Przede wszystkim jest bardzo dużo rozbieżności dotyczących alokacji środków i sposobu zarządzania tymi środkami – powiedział premier Mateusz Morawiecki, który w imieniu Polski prowadzi rozmowy w Brukseli na temat konstrukcji budżetu UE na lata 2021-2027.
Trzeci dzień negocjacji nie przynosi, jak dotąd, wypracowania takich propozycji budżetowych, które zaakceptowałyby wszystkie kraje członkowskie Wspólnoty. Do stanowiska prezentowanego między innymi przez Polskę i Węgry dołączyły również Słowenia i Estonia.
–Procedura praworządności jest traktowana jako straszak. To duże ryzyko, nie tylko dla Polski. To narzędzie w ręku silniejszych państw, które mogą zacząć szantażować inne kraje. Dyskutujemy także kwestie warunkowości klimatycznej. Polska robi ogromne postępy w innych źródłach energii – jak np. potrojenie wartości fotowoltaiki. Cieszę się, że to jest tutaj dostrzegane. Z naszej perspektywy ważny jest nie tylko budżet, ale też to, kto w jaki sposób korzysta ze wspólnego wewnętrznego rynku. Wskazujemy na pełen wachlarz zależności, korzyści i strat, które niektóre państwa ponoszą i na korzyść dalszych negocjacji – podsumował dotychczasowe negocjacje premier Morawiecki.
Polska, jak podkreślił Morawiecki, z zadowoleniem odnotowuje, że tzw. ETS, czyli handel emisjami, nie jest brany pod uwagę.
-To źródło wysoce regresywne z punktu widzenia Polski – powiedział premier.
Jeśli podczas obecnej rundy negocjacji nie dojdzie do porozumienia przewidywany jest kolejny szczyt przywódców Unii w sprawie przyjęcia wieloletniego budżetu, który będzie miał ogromne znaczenie dla przyszłości Wspólnoty, ze względu na kryzys, który dotknął europejskie gospodarki w związku z pandemią koronawirusa.