Czy polscy twórcy i artyści przeżyją pandemię?!
26 maja 2020
/

Ostatnie miesiące to okres bezprecedensowego wyhamowania prawie całej gospodarki. Okazały się one bardzo trudne dla wielu firm i ich pracowników. Kiedy większość branż otrzymuje rządową pomoc i powoli wchodzi już na normalne obroty, sektor artystyczny i kreatywny wciąż jest na przymusowej kwarantannie i wygląda na to, że jako ostatni powróci do życia. Zapowiedzi ministra zdrowia nie pozostawiają złudzeń – imprezy masowe, w tym koncerty z publicznością najwcześniej jesienią, albo jeszcze później. Stąd rodzi się pytanie nie pozbawione sensu – czy twórcy i artyści przeżyją pandemię?!
Na początku kwietnia wicepremier Gliński zapowiedział, że ogólna kwota, która będzie stanowić pomoc dla sektora kultury wyniesie 4 mld zł. Zabrzmiało to bardzo optymistycznie i w środowisku artystycznym pojawiła się nadzieja, że straty oczywiście będą, trzeba będzie zacisnąć pasa, ale pomoc państwa pozwoli dotrwać do końca pandemii i rozpocząć na nowo pracę.
Rzeczywistość okazała się jednak już nie tak różowa. Tarcza Antykryzysowa w zasadzie nie obejmuje artystów, muzyków, malarzy, tancerzy czy literatów i wszystkich tych, którzy nie są zatrudnieni na stałe np. w firmach eventowych, a swoje dochody rozliczają przy pomocy umów o dzieło czy umów zlecenie. Wsparcie w postaci akcji „Kultura w sieci” opiewająca na kwotę 60 mln zł okazała się bardzo spóźniona i niewystarczająca.
A przecież branża rozrywkowa i kulturalna, charakteryzująca się dużą kreatywnością stanowi ważną gałąź gospodarki narodowej, odpowiadającą nawet za 3,5% PKB rocznie i dającą zatrudnienie nawet 320 000 osób, w tym 60 000 twórców i artystów z różnych dziedzin. Wszyscy oni z dnia na dzień zostali pozbawieni możliwości zarobkowania i zupełnie na poważnie zastanawiają się, jak zapłacić rachunki domowe czy uzupełnić lodówkę.
Dla porównania w Niemczech tego typu pomoc wynosi 54 mld euro dla artystów i nawet uwzględniając różnice w wielkości PKB Polski i Niemiec kwoty te są nieporównywalne.
Pewnym światełkiem w tunelu jest zapowiedź wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego dotycząca włączenia smartfonów i tabletów do listy urządzeń, od których pobierana jest opłata reprograficzna. Lista ta obejmuje np. odtwarzacze filmów video, DVD, mp3, kasety magnetofonowe, płyty CD czy DVD, ale nie była aktualizowana już od wielu lat.
Obowiązek zapewnienia rekompensaty za kopiowanie utworów w zakresie dozwolonego użytku osobistego nakłada na Polskę, podobnie jak i na inne Państwa Członkowskie, prawo Unii Europejskiej– dyrektywa 2001/29/WE o społeczeństwie informacyjnym.
W chwili obecnej wszystkie państwa Unii Europejskiej wdrożyły już tę dyrektywę z wyjątkiem dwóch – Luksemburga i Polski. Może właśnie teraz byłby dobry moment, aby załatwienie tej kwestii zwiększyło w sposób skokowy pomoc dla sektora kultury i rozrywkowego wzorem innych państw?! A chodzi o kwoty znaczące, bo 300 mln zł rocznie, które poprzez organizacje zbiorowego zarządzania mogłyby trafić w różnych formach do wszystkich zatrudnionych w tej branży. Czy tak się stanie? Zobaczymy.
Lobbing producentów i importerów sprzętu elektronicznego jest bardzo silny. Wpływają oni bezpośrednio na media, dla których są reklamodawcami. Na skutek ich działań temat jest w mediach przemilczany lub przedstawiany fałszywie. Przede wszystkim lansują bezpodstawnie tezę, że wprowadzenie opłat od urządzeń i „czystych nośników” dla smartfonów i tabletów spowoduje wzrost cen tych produktów. Jednak przykłady wszystkich państw, gdzie te regulacje już wprowadzono przeczą tym twierdzeniom, a opłaty w kwotach 1,5% do 3% pokrywają w całości ze swoich zysków producenci i dystrybutorzy. Nie jest to z pewnością żaden kolejny podatek. Proponowane zmiany byłyby również korzystne dla naukowców, pisarzy, dziennikarzy, tancerzy, choreografów czy autorów sztuk teatralnych i widowisk telewizyjnych.
Pytanie „Czy twórcy i artyści przeżyją pandemię?!” nie jest bynajmniej pytaniem do ministra zdrowia, lecz do ministra kultury, ministra finansów czy wreszcie premiera. To od nich w tych trudnych czasach zależy los twórców, a tym samym los polskiej kultury, która może zwyczajnie nie przetrwać.