Nowa restauracja – Haraszo

Pod koniec zeszłego roku zaczęła funkcjonować w Kielcach nowa restauracja – Haraszo, która zajęła miejsce lokalu Pod Papugami w podziemiu Hotelu Tara przy ulicy Kościuszki. Specjalnością Haraszo mają być dania kuchni rosyjskiej i ukraińskiej, takie jak solianka, pielmienie czy gryczane bliny.
Po kilku tygodniach działania nowej restauracji postanowiłem osobiście sprawdzić, na jaki poziom gastronomii możemy tam trafić. Na warsztat wziąłem solianke (16 zł) – tradycyjną zupę rosyjską i manty z klarowanym masłem (25 zł) – wschodnie pierożki nadziewane mięsem.
Solianka to wizytówka kuchni rosyjskiej, esencjonalne danie jednogarnkowe; powinna być słona, kwaśna i pieprzna. I taka jest w Haraszo. Została też tradycyjnie podana z kwaśną śmietaną, oliwkami, plastrami cytryny i koperkiem. Byłaby całkowicie udana, gdyby nie wrzucone do niej kabanosy. Mógłbym się zgodzić na jakieś dobrej jakości kabanosy wołowe, ale te dodane do zupy były raczej niskiej jakości i po prostu mało smaczne. Polecam zamienić kabanosy na cienką, suchą kiełbasę, dodać duże kawałki pieczarek i wtedy będzie 5/5. Teraz jest tylko bardzo poprawnie.
Drugą potrawę, którą zamówiłem to manty – wschodnie pierogi, które mogą kojarzyć się z koreańskimi mandu, bardzo podobne do gruzińskich chinkali. Wszystkie kształtem przypominają sakiewki, a są nadziewane – w odróżnieniu od naszych polskich pierogów – surowym mięsem, dopiero w cieście gotowanym na parze. Po ich spróbowaniu muszę powiedzieć z ciężkim sercem, że nie, nie i jeszcze raz nie… Manty kojarzą mi się przede wszystkim z dwoma rzeczami: cienkim ciastem i odpowiednim mięsem. Te podane w Haraszo nie spełniają obu tych wymogów. Polecam ciasto na manty rozwałkować bardzo cienko. Nawet małe dziurki w pierogach im nie zaszkodzą, bo będą gotowane na parze, a nie w wodzie. Ale przede wszystkim rozczarowało mnie mięso. Jeśli już wieprzowina do mant to tylko najwyższej jakości, ale na pewno nie taka, jaka została podana ostatnio. Namawiałbym do zrezygnowania z wieprzowiny i nadziewania pierożków wołowiną lub jagnięciną, najlepiej z dodatkiem marchwi. Koszt potrawy może pójdzie nieco w górę, ale znając rynek gastronomiczny wiem, że tylko te restauracje mogę się utrzymać, które bronią się jakością serwowanej kuchni. Taki lokal, w którym klient poczuje, że oszczędza się kosztem jego smaku, niewidzialna ręka rynku szybko weryfikuje negatywnie.
Restauracja Haraszo ma duży potencjał, potrawy, które chce się w niej serwować można dostać w niewielu miejscach w Kielcach, ale ten potencjał, według mnie, wyraża się przede wszystkim w wysokich umiejętnościach kucharzy i zaangażowaniu pracowników, których spotkałem. Oni jednak muszą mieć materiał, którym będą się mogli posługiwać. Bez podniesienia jakości produktów, obawiam się, że ten lokal może nie wytrzymać próby czasu i lokalnej konkurencji.